środa, 6 listopada 2013


 Z plecakiem przez świat
Czy z książki można się nauczyć podróżować?

 



Lubię podróżować. Jak chyba większość ludzi. Lubię wędrować, poznawać, zwiedzać, fotografować, ocierać się o Przygodę, a później wspominać, opowiadać, przeglądać zdjęcia... Lubię, kiedy w podróży spotykają mnie niespodzianki - ale tylko przyjemne, rzecz jasna! Nie jest łatwo tak zaplanować wyjazd, żeby przewidzieć wszystkie ewentualności. Ale można uniknąć wielu rozczarowań, jeśli wcześniej zgromadzi się odpowiednie informacje. Tylko - jakie to są "odpowiednie"?

Książka Moniki Witkowskiej "Z plecakiem przez świat" to kompendium wiedzy o podróżowaniu. To poradnik nie dla zaawansowanych globtroterów, ale dla każdego z nas; dla przeciętnego, nawet cherlawego pochłaniacza chleba i seriali, w którym pęcznieje ziarenko marzeń o włóczędze.

Autorka jest wytrawną podróżniczką - jak można się dowiedzieć z lektury, odwiedziła odległe państwa na obu półkulach; poruszała się różnymi środkami lokomocji, żeglowała, wspinała się na najwyższe  szczyty, nocowała w przedziwnych miejscach i z niejednych tarapatów wyszła obronną ręką.



Przyznam, że niechętnie sięgnęłam po kolejny poradnik - jestem zmęczona ciągłym pouczaniem i doradzaniem - jaką dietę stosować, jak wyleczyć przeziębienie, gdzie kupować sprzęt komputerowy, jakie studia podyplomowe ukończyć i jak napisać CV. Na początku moje obawy się potwierdziły: dowiedziałam się, że na samolot nie wolno się spóźnić, a w podróży przyda się praktycznie wszystko, tylko że później trzeba to dźwigać na plecach, więc i tak wybór należy do nas. Brnęłam dalej tylko dlatego, że autorka ilustrowała porady krótkimi anegdotami z własnych przeżyć w danej dziedzinie.

A te były naprawdę fascynujące: przelot gitary jako pasażera z imiennym biletem, autostop zakończony "złapaniem" helikoptera, kara za przemyt jednej pomarańczy i nieporozumienia językowe ("cipki" zakonnic chorwackich okazały się utkanymi przez siostrzyczki koronkami...). O pomyłki za granicą łatwo - ponoć w Kenii na drzwiach toalety piktogram pokazuje człowieka z warkoczami (to mężczyzna) i kobietę - łysą, jak obyczaj każe... Do której byście weszli?
Oczywiście sama też nie uważam się za nowicjuszkę - gdzieś tam byłam z biurem podróży, gdzieś tam wędrowałam z grupą przyjaciół, na tatrzańskie szczyty wspięłam się samodzielnie. Przeloty do ciepłych krajów, porozumiewanie się z miejscowymi w łamanym angielskim czy niemieckim - tak, tak, znamy to... Czytałam i ziewałam; ale powoli buzia zaczęła mi się otwierać z innego powodu...

Dowiedziałam się, jak wygląda przelot tranzytowy z przesiadką w obcym kraju; jakiego stanowiska trzeba szukać i jaka jest procedura bagażowa;  przeczytałam, że nie wszystkie miejsca w samolocie bywają oznaczone i rezerwowane, a także o "nadkomplecie pasażerów", w którym można się znaleźć - i co wtedy? Dostałam ściągę z międzynarodowego slangu lotniskowego i przeczytałam o procedurach w egzotycznych krajach - a przecież właśnie o nietypowych wyjazdach marzymy! Tych informacji nie znalazłabym w Internecie - chyba, że w jakimś egzotycznym języku...

Informacje stawały się coraz ciekawsze, aż w końcu pochyliłam czoło i musiałam nazwać je - nieocenionymi! Dowiedziałam się, jaka żywność i napoje są bezpieczne w innym klimacie - a jakich unikać. Co robić w razie trzęsienia ziemi. Co można zrobić, kiedy plan nie wypali, zostaniemy bez noclegu, bez pieniędzy, bez przewodnika, bez wizy? Jakie bywają "kruczki" przy wypożyczaniu samochodów: paliwo, limit kilometrów - nigdy bym sama o tym nie pomyślała!

Autorka podaje konkretne numery telefonów i adresy internetowe stron, gdzie można zasięgnąć informacji o przepisach celnych, niedozwolonych pamiątkach przyrodniczych i innych istotnych sprawach, o których na ogół początkujący globtroter nie ma pojęcia...
Wyposażeni w nowoczesny sprzęt - komórki, laptopy, aparaty cyfrowe, grzałki i czajniki bezprzewodowe - nie zdajemy sobie sprawy, że w niektórych atrakcyjnych turystycznie miejscach nie będziemy mogli z nich korzystać z prozaicznej przyczyny: braku prądu do ładowania (ponoć są miejsca, gdzie prąd jest włączany co 2 dni) lub braku adaptera do innego niż u nas gniazdka. Co wtedy? Wtedy - to już klapa. Trzeba było wcześniej zajrzeć do książki pani Moniki...



Książka pięknie wydana, na błyszczącym papierze, ozdobiona kolorowymi zdjęciami; historyjki z podróży autorki drukowane na tle innego koloru, stanowią smakowity przerywnik; szata graficzna książki naprawdę atrakcyjna. Godna polecenia i dla tych, którzy mają przed sobą podróże, jak i dla tych, którzy tylko lubią o nich poczytać. A kto wie - może po tej lekturze?...

Tytuł: Z plecakiem przez świat
Autor: Monika Witkowska
Wydawnictwo: Videograf II Sp. z o.o.
Rok wydania: 2010
Oprawa: miękka
Stron: 256
ISBN 978-83-7183-806-4

WW 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz