Havana – sentymentalna podróż do przeszłości
Słońce, plaże, ocean, drinki, muzyka
i uśmiechnięci ludzie – czego więcej oczekiwać od wakacji w ciepłych krajach?
Historii – proszę bardzo!
Wspomnień – tylko pod warunkiem, że
urodziliście się wystarczająco dawno J - w pakiecie!
Emocje – jeśli tylko masz siłę je
udźwignąć – uruchamiasz na zawołanie!
Czy Havana spełniła moje
oczekiwania? Zdecydowanie TAK! Dostałam więcej niż się spodziewałam.
I co z tego, że mojito wszędzie jest
lepsze niż w Havanie, że mięty w nim tyle co kot napłakał, że dajquiri to
głownie skoncentrowany sok cytrynowy. Że daniem tradycyjnym jest ryż z czerwoną
fasolą i podają go zawsze i do wszystkiego. A langusta nie jest niczym
wyszukanym i kosztuje tyle co zwykły kurczak? Czy to ma jakieś znaczenie?
Koncert Buena Vista Social Club,
tak, teraz wiem, gdzie jestem.
Plac Rewolucji i Che Guevara, a
wokoło tłumy powiewające chorągiewkami - 1 maja na Kubie. Deja vu?
Stare kamieniczki, których piękno
obraca się w pył? Samochody jak z filmów gangsterskich lat siedemdziesiątych.
I
muzyka, która jest nieodłącznym tłem miasta i sprawia, że biodra same wprawiają
się w ruch.
AW
podróż marzeń ... eh... może kiedyś :)
OdpowiedzUsuń