środa, 13 listopada 2013


Havana –  sentymentalna podróż do przeszłości

Słońce, plaże, ocean, drinki, muzyka i uśmiechnięci ludzie – czego więcej oczekiwać od wakacji w ciepłych krajach?
Historii – proszę bardzo!
Wspomnień – tylko pod warunkiem, że urodziliście się wystarczająco dawno J - w pakiecie!
Emocje – jeśli tylko masz siłę je udźwignąć – uruchamiasz na zawołanie!


Czy Havana spełniła moje oczekiwania? Zdecydowanie TAK! Dostałam więcej niż się spodziewałam.

I co z tego, że mojito wszędzie jest lepsze niż w Havanie, że mięty w nim tyle co kot napłakał, że dajquiri to głownie skoncentrowany sok cytrynowy. Że daniem tradycyjnym jest ryż z czerwoną fasolą i podają go zawsze i do wszystkiego. A langusta nie jest niczym wyszukanym i kosztuje tyle co zwykły kurczak? Czy to ma jakieś znaczenie?



Koncert Buena Vista Social Club, tak, teraz wiem, gdzie jestem.
Plac Rewolucji i Che Guevara, a wokoło tłumy powiewające chorągiewkami - 1 maja na Kubie. Deja vu?



Stare kamieniczki, których piękno obraca się w pył? Samochody jak z filmów gangsterskich lat siedemdziesiątych. 



I muzyka, która jest nieodłącznym tłem miasta i sprawia, że biodra same wprawiają się w ruch. 

AW 

1 komentarz: