sobota, 30 listopada 2013


Avaton, czyli Paniom wstęp wzbroniony – Grecja, Autonomiczna Republika Góry Athos


Gdyby jakiś czas temu ktoś powiedziałby mi o autonomicznej republice, gdzie obowiązuje bezwzględny zakaz wstępu i przebywania kobiet, spojrzałabym z powątpiewaniem. Gdyby dodał, że owa republika znajduje się w Europie, pewnie uznałabym to za zwykły żart. Okazuje się jednak, że na półwyspie Chalcydyckim (Grecja) znajduje się Teokratyczna Autonomiczna Republika Góry Athos, gdzie obowiązuje prawo avaton, czyli zakaz wstępu dla kobiet, a nawet zwierząt płci żeńskiej.


Athos jest autonomicznym okręgiem Grecji. Jego powierzchnia wynosi 390 km2. Jest oddzielony od półwyspu granicą lądową pilnie strzeżoną policyjnie. Na teren Republiki można dostać się wyłącznie drogą morską pod eskortą greckich służb specjalnych. Teren ten jest zamieszkiwany przez prawosławnych mnichów. Całą wspólnotę tworzy 20 monasterów i mniejsze skity.

Zgodę na wjazd i zwiedzanie świątyń oczywiście mogą uzyskać wyłącznie mężczyźni. Jednak również tych, którzy uzyskali specjalną wizę, obowiązuje szereg restrykcji. Maksymalny czas pobytu wynosi 3 dni (z możliwością przedłużenia). Turystom nie wolno chodzić w krótkich spodniach, głośno się zachowywać, kąpać się w morzu, siedzieć w świątyniach z założonymi nogami czy robić fotografii bez zezwolenia. Pobyt ma wyłącznie charakter pielgrzymki, a na terenie Republiki nie może przebywać więcej niż 10 turystów, którzy nie są wyznania prawosławnego, na dobę.

Mnisi, którzy zostają przyjęci do wspólnoty żyją w bardzo surowych warunkach, a nierzadko w odosobnieniu.

 Ciekawostka – podobno wejście kobiety na teren Republiki karane jest trzema latami więzienia i dożywotnim zakazem wstępu do Grecji. Jednak krążą legendy, że nad kobietami, którym udało się przedostać przez granicę ciąży swego rodzaju klątwa – w niedługim czasie po odbyciu kary tracą życie z powodu choroby, wypadku czy też w innych okolicznościach.


Drogie Panie, nic straconego! W odległości 500 metrów od linii brzegowej Athos mogą pływać statki wycieczkowe. Jest to odległość, z której doskonale można podziwiać ogromne monastery i tajemniczą Świętą Górę. Dodatkową atrakcją może być całodzienny rejs statkiem pirackim!




 KS

piątek, 29 listopada 2013


Podniebne świętości – Grecja, Meteory

Po zaliczeniu wycieczki objazdowej dookoła Grecji stanowczo stwierdzam, że Meteory to magiczne miejsce, które trzeba odwiedzić. Niezapomniany widok masywów piaskowca to dopiero początek atrakcji.




 Na szczytach skał znajdują się monastery – prawosławne klasztory, w których nadal mieszkają mnisi i mniszki, udostępniając te zapierające dech w piersiach budowle dla zwiedzających. To skalne miasto wpisane jest na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.




Do dzisiaj zastanawiam się w jaki sposób wzniesiono te monumentalne budowle w tak niedostępnych miejscach. Istnieje legenda, która mówi, że święty Atanazy wzniósł się na szczyt na skrzydłach orła lub znalazł się tam mocą swojej wiary.


 Zwiedzając monastery widzimy konstrukcje linowe, na których wciągano wszystkie materiały do budowli, żywność, a nawet samych mnichów. Obecnie dotarcie do monasterów nie stanowi już problemu ze względu na utworzone drogi, schody i pomosty, jednak dawne życie rozbudza wyobraźnię.




Obecnie do zwiedzania udostępnionych jest sześć klasztorów: najstarszy i najważniejszy Wielki Meteor, Varlaám, żeński klasztor – Św. Stefana, Św. Trójcy, żeński Św. Barbary oraz Św. Mikołaja. Każdy z meteorów jest niedostępny dla zwiedzających raz w tygodniu.

Należy pamiętać, że klasztory to miejsce święte więc wymagany jest stosowny strój. Mężczyźni muszą być ubrani w długie spodnie, a kobiety w spódnice zakrywające kolana i góra zakrywająca ramiona. Dla zapominalskich mnisi i mniszki udostępniają okrycia.


strona internetowa UNESCO: http://whc.unesco.org/en/list/455

KS 

Czeski weekend cz.3

Dzień trzeci: z Ołomuńca wyruszamy w kierunku pobliskiego miasteczka Litovel, które słynie z piwa o tej samej nazwie. W Litovelu wypatrujemy drogowskazów prowadzących do Jaskini Jaworzyckiej - Javoříčské jeskyně.  W tej miejscowości są też inne jaskinie - Mladečské - nie są złe, pod warunkiem że nie widzieliśmy wcześniej Jaworzyckich. Bo po nich już inne nie zrobią na nas wrażenia…
Uwaga - przed wyprawą do jaskiń należy sprawdzić, czy w tym dniu i miesiącu są czynne:

Droga do wsi Jaworzycko prowadzi przez malutkie wioski, ale jest nieźle oznakowana. A warto! Kiedy mamy wrażenie, że jesteśmy już na końcu świata i zaczynamy podejrzewać, że jednak zabłądziliśmy - to wreszcie pojawia się parking dla turystów. Do jaskiń trzeba jeszcze dojść kilkaset metrów, a po drodze mijamy relikt poprzedniego ustroju - ogromny pomnik przyjaźni ze Związkiem Radzieckim.

ze Związkiem Radzieckim na wieczne czasy...
Jaskinie zwiedza się w grupach z przewodnikiem, wejścia są co kilkanaście minut. Można wykupić bilet na dłuższą lub krótszą trasę. Polecam krótszą - wszystko, co najciekawsze, jest właśnie tam. I nie jest taka krótka - ok. 40 minut. Fotografowanie oddzielnie płatne. W jaskini jest zimno, trzeba zabrać ciepłą odzież. Wrażenia - niezapomniane.


Z Jaworzycka mamy już niedaleko do zamku Bouzov. Jest bajkowy; a w zamkowym parku odbywają się turnieje rycerskie i inne imprezy.  


Obok w letniej porze czynny jest skansen historyczny, gdzie oprócz wystawy armat i rozmaitej broni znajduje się gigantyczny koń trojański. Można wejść po drabinach do jego wnętrza, a także postrzelać z kuszy i pistoletów - to ostatnie za oddzielną opłatą.



 WW

czwartek, 28 listopada 2013


Czeski weekend cz.2

Dzień drugi: kto oprzytomniał po piwie rzezanym w Trojanowicach, może pojechać do Ołomuńca. To duże miasto znajduje się ok. 95 km dalej w kierunku zachodnim.
Po drodze nie dajemy się zwieść zachętom do zobaczenia najgłębszej przepaści w miejscowości Hranice - widzimy tylko bajorko, a przepaść jest podobno pod nim; oraz reklamom jaskiń aragonitowych w tym samym mieście - rozczarowują.... Będę miała dla was lepszy kąsek w następnym dniu.

ze strony http://chasingunesco.com/europa/czechy/olomuniec/
Ołomuniec  ma rozległe zabytkowe centrum; wąskie brukowane uliczki są pełne małych knajpek i ukwieconych balkonów. Na środku głównego placu Starego Miasta, w zabytkowym ratuszu zlokalizowany jest punkt informacji turystycznej, gdzie miłe panie pomogą znaleźć nocleg.
zdjęcie ze strony http://www.czechtour.net/olomouc-chess-summer/
Zegar słoneczny na ścianie ratusza robi imponujące wrażenie - to drugi co do wielkości (po słynnym praskim Orloju) taki zegar w Czechach.
A warto tu spędzić dzień i wieczór. W Ołomuńcu oprócz rozmaitych zabytkowych kościołów (w tym klimatycznej surowej gotyckiej katedry) można zobaczyć Słup Świętej Trójcy, wybudowany jako dziękczynienie za zakończenie zarazy morowej - to cudeńko jest wpisane na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO.  I to, co mnie tam zachwyciło najbardziej - ogromna ilość fontann. Cudowne, romantyczne, ozdobione rozmaitymi rzeźbami, a wieczorem oczywiście fantastycznie podświetlone. 

zdjęcie ze strony http://www.czechtour.net/olomouc-chess-summer/

c.d.n.

WW 

środa, 27 listopada 2013


Na narty lub na Fuerteventure ?

Była śnieżna zima. Czas ferii. Należało podjąć decyzję dokąd na narty?

Naturalnym kierunkiem było ... zaprzyjaźnione biuro podróży. Udałam się tam z zamiarem zakupu wyjazdu na narty a wróciłam z biletami na Fuerteventure.

Miałam trochę mieszane uczucia czy jest to właściwa decyzja ? Przekonało mnie to, co usłyszałam od organizatora wyjazdu, iż jest to najbardziej bezludna wśród archipelagu Wysp Kanaryjskich.

Na początek przytoczę kilka faktów :

Fuerteventura, jako najstarsza z Wysp Kanaryjskich, podobnie jak pozostałe z wysp - była regularnie odwiedzana, zasiedlana lub najeżdżana przez wszystkie kultury śródziemnomorskie dysponujące łodziami. Zdarzało się nawet, że kilka ludów z północnej Europy usiłowało zawładnąć wyspami, jednak pomimo tylu nacisków ze strony zachłannych sąsiadów, "Kanary" są nadal hiszpańskie. Mimo wszystko, dawne kultury pozostawiły po sobie liczne pałace, wiatraki, fortece, podczas, gdy współcześni goście znaczą swój szlak najczęściej porozbijanymi butelkami.

Klimat

Wyspa usytuowana jest niecałe 100 km od afrykańskiego Maroka, mniej więcej na tej samej wysokości co Floryda i Meksyk, dzięki czemu jej łagodny klimat i zróżnicowany krajobraz przyciąga tłumy spragnionych ciszy i wypoczynku. Co ważne, temperatura nawet w szczycie sezonu, nie jest zbyt uporczywie wysoka, bo ok. 25 st. C.

Na wyspie.
Przyleciałam na wyspę późnym wieczorem i jedyne co widziałam w drodze z lotniska do hotelu to były światła mijanych samochodów.
Poranek dnia następnego przywitał mnie cudownym słońcem i widokiem.


I tak rozpoczął się tydzień intensywnego leniuchowania w hotelu Rio Calma.


Dni upływały na kąpielach słonecznych , rozmowach, na które nie było czasu w kraju oraz czytaniu kolejnych książek…


Wycieczka.
Postanowiłam jednak na dzień przerwać stan w, którym się znalazłam i zwiedzić wyspę.
Wynajęłam samochód i pojechałam w kierunku Morro Jable, czyli na południe wyspy.
Jest to mała wioska rybacka z charakterystyczną latarnią morską, która obecnie przybrała rangę międzynarodowego kurortu, zachowała jednak swój pierwotny charakter. Na miejscu okazało się, iż ciągną się tam kilometry złocistych plaż, świetne warunki do uprawiania sportów wodnych, liczne restauracje i bary gwarantują udany wypoczynek.
Po krótkim zwiedzaniu postanowiłam jednak pojechać na północny – zachód wyspy do Ajui.
Trasa biegła krętymi drogami przez wulkaniczną wyspę niejednokrotnie ukazując „księżycowe” krajobrazy.
Po przybyciu na miejsce zobaczyłam cudowny obraz.


Okraszony falami ... 


W miejscowej restauracji, położonej nad samym brzegiem, zjadłam obiad z świeżo złowionych ryb, a ponieważ nie byłam kierowcą, mogłam degustować wyśmienite białe wino z wysp kanaryjskich.


 Droga powrotna minęła dość szybko i znowu znalazłam się w moim „małym raju”.


Niestety, tydzień szybko minął i trzeba było wrócić do naszej polskiej, zimowej rzeczywistości.


W tym roku nie będę już zastanawiała się czy pojechać na narty czy też spędzić urlop pod palmami. Zastanawiam się już tylko gdzie pojechać pod palmy.

A jak wrócę to znowu zdam relację.

ag

Oko w oko z królem polskiej puszczy


Wybrzeża francuskiej Loary nie muszę chyba nikomu reklamować. Od wieków kusi swym pięknem, urokiem widoków i słynnymi zamkami. Jednak jeśli nie możesz osobiście odwiedzić tego miejsca to proponuję krajową wycieczkę do Gołuchowa.
Dawna siedziba rodu Czartoryskich nawiązująca formą do wspaniałych budowli z nad Loary oraz tworzący jej otulinę park przyciągają rokrocznie tłumy zwiedzających. Obiekt uznawany jest za jeden z najpiękniejszych polskich zamków. W mrocznych komnatach łatwo wyobrazić sobie lata świetności tego miejsca, które od początku skupiało wyjątkowych Polaków. Dziedziniec, chociaż niewielki, łączy się z tarasem z którego rozciąga się widok na malowniczy park. Wielką przyjemność sprawił mi spacer ciekawie zaaranżowanymi alejkami do mieszkających nieopodal żubrów. Uroku miejscu dodaje rzeka Ciemna leniwie przepływająca przez stawy zlokalizowane w sąsiedztwie zamku.



Gołuchów położony jest 20 km na pn-zach. od Kalisza, najstarszego miasta Polski (ponad 1850 lat udokumentowanej historii) i tam polecam zatrzymać się na noc. Starówka charakteryzuje się oryginalną zabudową, a wieczorem wygląda wyjątkowo pięknie.
Za czasów świetności imperium rzymskiego przechodził przez Kalisz „szlak bursztynowy” wiodący z Rzymu na wybrzeże Bałtyckie. I to mój ulubiony kierunek: Toruń, Malbork, Gniew, Gdańsk kuszą swoją historią i współczesną atrakcyjną ofertą turystyczną.


UZ 

wtorek, 26 listopada 2013


Na sygnale do Mysłowic

Będąc mamą małych chłopców szukałam miejsca, gdzie w pochmurne dni możemy spędzić przyjemnie czas. Zainspirowali mnie synowie. Ich pasja do straży pożarnej przerodziła się w rodzinną przygodę. A wszystko za sprawą Centralnego Muzeum Pożarnictwa w Mysłowicach.
Gaszenie pożarów za pomocą sikawek konnych, przejażdżka starym samochodem strażackim czy zwyżką na wysokość 30m albo uratowanie przez sympatycznego strażaka z płonącego budynku to tylko niektóre atrakcje oferowane zwiedzającym podczas specjalnych imprez. Szczególnie polecam 1 czerwca Dzień Dziecka, na którym co roku imprezę wspierają ratownicy medyczni – udostępniający swój sprzęt i pojazdy oraz policjanci, którzy dodatkowo organizują pokazy psów policyjnych, pobierają zainteresowanym odciski palców czy tworzą portrety pamięciowe. Imprezy przygotowywane są z dużą dbałością nie tylko o wspaniałą zabawę, ale i bezpieczeństwo jej uczestników.


Minęło kilka lat od pierwszej naszej wizyty, a do tej pory lubimy tam jeździć. Przestronne, ciekawe wnętrze zachęca do zwiedzania bardzo bogatych ekspozycji. Na pierwszym piętrze można odwiedzić również Muzeum Miejskie Mysłowic, które proponuje instalacje pokazujące życie ludzi na tych terenach podczas zaborów, I i II wojny światowej, tradycje śląskie czy figury woskowe znanego zespołu Myslovitz.
Muzeum położone jest w pobliżu kompleksu rekreacyjnego z parkiem i basenem. Dysponuje dużym, wygodnym parkingiem. Opłata za bilety jest symboliczna, a w niedzielę wstęp wolny.
Gorąco polecam!

UZ 

Miniatura robi olbrzymie wrażenie!
Czytelniku! Opisanych na tym blogu masz wiele miejsc, które są DO ZALICZENIA! Pewnie czytając niektóre wpisy, pomyślałeś „Fajnie, ale ile to wszystko kosztuje!?”. Mam zatem dla Ciebie propozycję, aby w czasie zbierania pieniędzy na podróż życia odwiedzić świat dookoła… Jak to możliwe? Nic prostszego! Wystarczy wybrać się do Inwałdu (oddalonego zaledwie ok. 8 km od Wadowic)!  Tam znajdziesz wspaniale przemyślany Park Miniatur! Tak! Tak! Będziesz miał okazję „zaliczyć” miniatury większości najważniejszych i najbardziej znanych  światowych zabytków. Tylko niektóre z nich to: Plac św. Piotra, Mur chiński, Statua Wolności, krakowskie sukiennice, Sfinks, wieża Eiffla… ba! Możemy nawet zobaczyć Giewont w miniaturze! Oczywiście samych „zabytków” jest znacznie więcej, dla zainteresowanych polecam odwiedzenie strony parkminiatur.com.  Ważne jest podkreślenie to, że osoby, które pracowały nad modelami starały się odwzorować wszelkie szczegóły co jeszcze bardziej urealnia odwiedzane miejsca.
zdjęcie ze strony http://www.rodzinny-krakow.pl/ciekawe-miejsca/Park-Miniatur-Swiat-Marzen-w-Inwaladzie.aspx
 Może się wydawać, co w tym ciekawego, żeby zobaczyć „modele w skali 1:25” w stosunku do ich rzeczywistych odpowiedników. Moim zdaniem to nie lada gratka! Nie tylko ze względów estetycznych, ale niesamowitym wrażeniem jest wejście na plac św. Piotra i poczucie się jak prawdziwy olbrzym J !
zdjęcie ze strony http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Park_Miniatur_Inwald_1.jpg
 Park oferuje także atrakcje dla najmłodszych w postaci kilku karuzeli oraz dla odważnych – Zielony Labirynt, w którym naprawdę można się zgubić! Dlatego nim do niego wejdziecie zadbajcie o to, by ktoś u góry, na specjalnej platformie czuwał gdzie jesteście i kierował Waszymi ruchami!
Park Miniatur w Inwałdzie to idealna propozycja dla rodziny, która ma ochotę spędzić wolny dzień razem i sprawić sobie oraz swoim pociechom niemałą atrakcję! Nie będziecie żałować!
Zdecydowanie jest to miejsce DO ZALICZENIA! 
fot. PAP/Jacek Bednarczyk  http://wiadomosci.wp.pl/ 

KW 

poniedziałek, 25 listopada 2013


AUVERGNE  czyli  Owernia

To  bajkowy  region w środkowej Francji pokryty kraterami uśpionych wulkanów. Zielono - fioletowe stożki wulkanów przyciągają turystów i miłośników przyrody.
 Wulkaniczny Masyw Centralny obejmuje  obszar 400 tys. ha. Ze względu na unikatowość terenu obszar ten został  podzielony na 2 rezerwaty: Parc Regional des Volcans d' Auvergne i Livradois-Forez.

 
 Polecam link : 
http://www.auvergne-tourisme.info/ 

GOUR DE TAZENAT 

Malownicze  jezioro o głębokości 66 m i średnicy ok. 900 m umiejscowione w kraterze wulkanu. Wulkanu, który liczy sobie ok. 40 000 lat. Spacer dookoła jeziora  zajmie  nam  ok. 50 min.  . 
Podczas spaceru mamy możliwość zobaczenia oraz dotknięcia granitowych skał  wulkanicznych stanowiących ściany krateru. Wystają one leniwie z wody przy brzegach jeziora. 
Po jeziorze można popływać wynajętą łódką lub rowerkiem wodnym.

 PUY DE PARIOU 

Stosunkowo młody wulkan mający  zaledwie 8200 lat kusi i zaprasza do swojego wnętrza.
Po dotarciu na szczyt ukazuje się nam jego zielony krater o średnicy 90 m i głębokości 200 m. Zejście ze szczytu wulkanu do wnętrza krateru zajmuje ok 5 -10 min. 

Będąc w środku karteru czujemy się bardzo, bardzo  mali  - gwarantowane niezapomniane wrażenia. 



PUY DE DOME                                                                                                                                                                                                                                                                                
Ten stary, olbrzymi, ale uśpiony wulkan ma ok. 11 000 lat. Ze względu na jego wysokość 1460 m  i majestatyczność  jest nazywany ,,Szefem Wulkanów”.  Koniecznie należy wspiąć się  na jego szczyt (ok. 3-4 godz).  Legenda  głosi, że na szczycie zbierają się czarownice. Możemy tam wjechać za odpowiednią opłatą bądź wspiąć się pieszo. Wyścig Tour de France  obejmuje wjazd na ten szczyt. Jest to najtrudniejszy etap rajdu. Na szczycie możemy odpocząć w  restauracji, zwiedzać muzeum geologiczne i podziwiać piękne widoki.

 
 
VICHY
Auvergne jest  regionem niezwykle gościnnym. Jedzenie jest tutaj smaczne i niedrogie. Okoliczni mieszkańcy słyną z produkcji zdrowych i pysznych serów. Baza turystyczna bardzo dobrze rozwinięta. Łatwo o nocleg w pensjonatach lub wysokiej klasy hotelach. Warto odwiedzić miasto Vichy, gdzie znajdują się ciepłe źródła, pijalnie wód termalnych. Można także wstąpić do SPA  i skorzystać z rewelacyjnego masażu na 4 ręce. W restauracji Josephine w centrum Vichy proponuję zjeść najlepsze na świecie naleśniki   :) . Z naleśnikami na słodko bardzo dobrze komponuje się cidr.


pijalnia wód

źródło wód termalnych


najlepsze naleśniki


 EK