wtorek, 10 grudnia 2013


Bahama mama, czyli co gdzie, jak i za ile w Nassau, z dziennika „Podróże życia”  cz.II

Polecę wam 5 rzeczy, które na pewno powinniście odwiedzić będąc na Bahamach:
Jeśli przeczytaliście już pierwszą część, druga jest równie ciekawa i jest jej uzupełnieniem :D.
ze strony www.atlantis.com

1.       Atlantis Paradis Island – jest kompleks hotelowy – jeden z najbardziej rozpoznawalnych na świecie. Znajduje się na małej wyspie przyległej do Nassau. Kompleks hoteli jest dość drogi jak na portfel Polaka, jednak zrobione pewne udogodnienia dla osób z poza hotelu. Wystarczy wykupić tzw. Day pass za 90$ i można się cieszyć cały dzień spędzając na atrakcjach Atlantis; są to: olbrzymie miasteczko wodne zrobione w stylu staroegipskim, różnorodność ślizgawek, pontonów wodnych i spływów tak wielka, że zauważyłem takie samo zainteresowanie tymi atrakcjami po stornie dzieci i naprawdę dorosłych wczasowiczów. Dodatkowo w hotelu tzn. w jego podziemiach znajduje się jedno z najpiękniejszych oceanariów na świecie, które można zwiedzać w hotelu, ale również wpływając na pontonie w rynnie wodnej do jego wnętrza oczywiście odgrodzonego specjalnymi szybami, po prostu coś niesamowitego. Więcej na http://www.atlantis.com/
2.       Wyspy niebieskiej laguny – za 70$ wsiadamy do szybkiej łodzi motorowej razem z innymi pasażerami w liczbie około 14 osób i wyruszamy w tour po małych wysepkach przyległych do Bahamów. Oddalone są one o około 45-55 min od głównej przystani Nassau. Wyspy są dziewicze, chociaż niektóre są własnością znanych celebrytów z USA, np. Davida Copperfielda. Na jednej z wysepek, na której się zatrzymaliśmy, można było podziwiać olbrzymie stada iguan, na inne znowu przy przystani karmiliśmy małe rekiny. Na kolejnej obserwowaliśmy delfiny bawiące się między sobą i podpływające do nas. Ostania wyspa byłą zamieszkana przez małżeństwo, które żyje już tam samotnie 30 lat (pisze samotnie bo żyją na wyspie wielkości małego osiedla mieszkalnego). Szanowni Państwo przygotowali dla nas obfitą kolację składającą się między innymi z mięsa rekina; dostaliśmy również kalmary. Przy nocnym ognisku i blasku księżyca opowiadali nam historie o piratach i o Karaibach, czułem się jakbym czytał „Wyspę Skarbów”, a na następny dzień miałbym wziąć udział w jakiejs bitwie morskiej. Cudowne uczucie.
3.       Wyspa delfinów – za 60$ wchodzimy na łódź, która zabiera nas na wyspę delfinów. Jest to w zasadzie wyspa, zrobiona na delfinarium, gdzie w całym kompleksie badawczym pokazuje się życie delfinów i ich rozwój. Najfajniejszą rzeczą jaką można tam zrobić to „pływanie z delfinami” – tak właśnie pływanie z delfinami . Wchodzi się do wody w grupach 5 osobowych w kapoku i każdy „dostaje swojego delfina”. Tzn. do każdej osoby podpływa delfin, którego można dotknąć, a nawet pogłaskać. Są nauczone nawet przytulać się do człowieka, ale to już musielibyście sami zobaczyć, bo i tak nikt mi nie uwierzy mimo tego, że mam kilka zdjęć :D. Wspaniałe stworzenia, wspaniałe przeżycie - zwłaszcza po tym, czego nasłuchaliśmy się o deflinach w programach przyrodniczych - jakie to ciepłe zwierzęta - i faktycznie tak jest.
4.       Nurkowanie – kolejne 70$ z kieszeni i możemy wypłynąć go kolejnej laguny; tyle tylko, że w pełnym ekwipunku do nurkowania J.  No cóż przyznam się, że był to mój pierwszy raz i musiałem zaliczyć godzinny wykład i nurkowanie w takim dużym sztucznym basenie. Nie było źle, ale już wtedy stwierdziłem, że to nie będzie mój ulubiony sport :D. W każdym razie wypłynęliśmy na jedną z błękitnych lagun. Miałem na początku problem z wyrównywaniem ciśnienia, ale jakoś udało się tego nauczyć  i mogłem zerknąć co kryją głębie oceanu. Widziałem wrak statku, podobno z osiemnastego wieku. Płaszczki, egzotyczne ryby w kolorach takich, jakie widziałem tylko w photoshopie; w pewnym momencie myślałem, że tam zostanę - tzn. pod tą wodą - bo gdyby nie instruktor, który mnie oprowadzał po „dnie”, straciłbym rachubę czasu. To tak jakby po wypiciu kilku szklanek rumu wszystko zatrzymało się w pięknym miejscu i falowało.  Nurkowaliśmy w 4 różnych miejscach. W sumie całość zajęła prawie ½ dnia. Jedną z atrakcji - oczywiście dla tych, co chcieli - była możliwość zobaczenia rekina. Nie był on duży, ale pewnie dla strachu powiedziano nam na początku, że to wyprawa dla chętnych, ku uciesze instruktorów zgodziły się na to tylko 3 osoby w tym ja. No coż rekin jak to rekin :D, ja tam bardziej martwiłem się moim wyrównywaniem ciśnienia :D, w każdym razie przygoda zaliczona i obserwacje wzięte do notatnika :D.
5.       Zwiedzanie – kilka miejsc które na pewno odwiedzić w ciągu tygodniowego pobytu w Nassau:
a.       Ardastro Zoo – jeśli kochasz zwierzęta to miejsce na pewno przypadnie Ci do gustu – papugi wyglądające jak z filmu o piratach, węże tak kolorowe, że tylko National Geografic pokazywał takie w swoich filmach, flamingi – powiedziałbym, takie jak z filmu Miami Vice, ale to przecież Bahamy :D.
b.      Naturalny rezerwat przyrody – na końcu wyspy od strony lotniska znajduje się olbrzymi rezerwat dzikiej przyrody mieszczący się na około 100 akrach ziemi. Jest co oglądać, łącznie z wodospadami i roślinnością spotykaną tylko w tamtym zakątku Karaibów.
c.       Fort Fincaste – w 18 wieku był to punkt, z którego wypatrywało się piratów, dzisiaj jest to wieża obserwacyjna dla zwiedzających i z którego można podziwiać niemalże całą wyspę Nassau.
d.      Festival Place – jest to market dla turystów, z rzeczami sprzedawanymi przez rodowitych Bahamczyków; jest w czym wybierać, chociaż jak to już bywało w różnych zakątkach świata, zdarzają się również wyroby chińskie :D
To tyle jeśli chodzi o tzw. „Fast tour” po Bahamach;)
Michał Tyński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz