Bahama mama, czyli co gdzie, jak i za ile w Nassau, z
dziennika „Podróże życia” cz.I
![]() |
ze strony travelocity.com |
Co jakiś czas udaje mi się wygospodarować trochę czasu i
gotówki i lecę do US do rodziny. Jestem tam około 3-4 tygodni, w zależności od
urlopu, który mogę wykorzystać. Jak pewnie każdy wie, bilet można kupić już w
cenie około 2000 zł (w obie strony), jeśli oczywiście wcześniej się tym
zainteresuje.
Jakiś czasu temu, a było to dokładnie kilkanaście lat wstecz
zauważyłem analizując ceny i dostępność usług turystycznych, że zakupując jakąś
podróż bezpośrednio w US wychodzi ona dużo taniej niż poprzez polskie biura
turystyczne. Dostępność ofert jest również inna, to akurat zrozumiałe, bo wiadomo
że biura w US nie będą pośredniczyły w swoim ofertowaniu z biurami z Polski.
W każdym razie udało mi się zakupić pakiet jednoosobowy na
Bahama. Było to pierwszy raz 7 lat temu. Kosztowało mnie to wówczas za 7 dni
All inclusive w hotelu 3 gwiazdkowym za 600$. Do tej opcji dokupiłem bilet
lotniczy za 140$ ( w obie strony) z New York do Nassau (czyli stolicy Bahama).
Pierwsze moje wrażenie przed wylotem było takie, że w zasadzie
nie mogę uwierzyć, że lecę na Bahamy, po prostu nie docierało do mnie, że marzenia
- o których człowiek marzy gdy ogląda zagraniczne filmy - spełniają się. W
każdym razie udało się wszystko przygotować i wyruszyć w podróż do US na 3 tygodnie, w tym lecąc na Bahamy na tydzień.
Zapomniałem dodać, że wykupiłem sobie jeszcze za 30$ tzw. osobową
taksówkę z lotniska do hotelu, tak żeby było wygodnie.
Przylot na Bahamy odbywa się bardzo miło i przyjemnie. Nie
trzeba mieć żadnych wiz wjazdowych poza wizą amerykańska, ponieważ obywatele
Unii Europejskiej są z nich zwolnieni. Chociaż jak pamiętam przy wpuszczaniu na
teren Bahama, miałem dodatkową rozmowę z panem oficerem, bo nie był zorientowany,
że Polska jest w Unii Europejskiej. No cóż, musiałem, zachować poważną minę, w
końcu jeden jego ruch i mógłby mnie nie wpuścić na terytorium Bahama J.
W każdym razie udało się. Hotel w zasadzie mnie zaskoczył,
bo nie spodziewałem się cudów po perypetiach w polskich hotelach. Tzn. miła
obsługa, jedzenia egzotycznego bardzo dużo, do wyboru do koloru, na każdy dzień
wszystko świeżutkie. Jako że był listopad i temperatura mimo wszystko 28 stopni
- wszystko klimatyzowane, wszędzie
dodatkowe wiatraki. Po późniejszych doświadczeniach stwierdzam, że ogólnie
hotele na Bahamach mają dość wysoką renomę niezależnie od gwiazdek. Dostałem
pokój z widokiem na ocean, no cóż horyzont powalał przy zachodach słońca, a
przy wschodach woda wyglądała jak z bajki, krystalicznie czysta i zielonobłękitna.
Każdy hotel ma basen, a jeśli chodzi o polskość
to powiem tak: owszem alkohole są i to baaaardzo dobre. Kelnerka poleciła mi
przy basenie Bahama mama (szczerze: nie jestem degustatorem drinków, zwłaszcza
egzotycznych i nawet znając opowieści z krajów bliższych Polsce mówiono mi, że
są one słabe) . Po degustacji pierwszego koktajlu Bahama mama doszedłem do
wniosku, że to jest to. To jest mój drink, to jest właśnie ta egzotyka dla
moich kubełków smakowych, której
potrzebowałem. Kelnerka nie omieszkała zwrócić mi uwagi po zamówieniu kolejnego
- czy jestem pewien, że tak to szybko piję, bo są one dość mocne. No ale cóż,
Polak lubi wyzwania i już po 3 koktajlu wylądowałem w hotelu (a poszedłem tylko
po kabel do laptopa), zasypiając jak dziecko w bahamskim łóżku. Na drugi dzień
laptop oraz inne akcesoria czekały na mnie przy basenie, a kelnerka
kurtuazyjnie wymieniła ze mną spojrzenie mówiąc: Hi :D….
Różnorodność drinków powala europejczyka i nie mówię, że nie
mamy się czym pochwalić na tym polu, ale po prostu to coś innego, a egzotyce
się nie odmawia tym bardziej, że jest wliczona :D.
Zapraszam do II części ;)
Michał Tyński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz